Najtrudniej świadczyć dobro i o dobru w cichości, bez najmniejszych oznak zewnętrznej chwalby, a tylko ze względu na Boga. Czym innym jest wszak odwaga publicznego okazywania wiary, przyznawania się przed innymi do tego, że centrum egzystencji stanowi Chrystus, a zupełnie czym innym manifestowanie pobożności z pobudek czysto wizerunkowych, by zaskarbić chociażby posłuch w oczach konfesyjnych środowisk. Tego typu działania są zwyczajną mistyfikacją, która zresztą zostaje natychmiast zdyskredytowana przez sumienie, o ile zostało właściwie uformowane. Życie zafałszowane w końcu musi doprowadzić do granicy, za którą napotykamy pustkę. W nikim już nie możemy złożyć swoich nadziei, nie jesteśmy w stanie oprzeć się na mocnym podłożu; tracimy wiarę, a tym samym poczucie wolności.
O życiu wiarą w mocy Eucharystii pisze ks. Jan Sochoń w najnowszym numerze Tygodnika Idziemy. Zachęcamy do czytania.