O poezji ks. Jana Sochonia

 
 
Ks. Jan Sochoń
 
 
Urokiem tej poezji jest wstydliwość i dyskrecja, jakże ważna i jakże odświeżająca. Nie łudźmy się, język religijny został także nadużyty, głównie przez brak powściągliwości i pokory. Ludzie religijnego establishmentu, pewni siebie posiadacze Boga, zapewniają Go gromko o swej niezłomności: choćby się wszyscy zaparli, ja się nie wyprę. Tymczasem ten poeta mówi Bogu:

chcę być z Tobą
uciekam od Ciebie

To też przypomina świętego Piotra, tylko wtedy, gdy mówił: „wierzę Panie, zaradź niedowiarstwu memu”. Ta poezja nie próbuje przemawiać w imieniu Boga, lecz cały czas się do Niego zwraca, mówiąc Mu wszystko: o sobie, o autorze i o jego ojczyźnie. Nie jest to poezja pojęć ani absolutu, lecz poezja absolutnie wcielona, a język miłości, który co chwila dochodzi w niej do głosu, nie służy wyłącznie, jak u mistyków, do mówienia o sprawach duszy: „niech i ciało zajaśnieje powagą”, powagą najwspanialszego z widzialnych dzieł Bożych. Miarą jakości poezji jest zawsze obecność miłości. Jej doświadczenie przenika wiersze Sochonia, a jest to doświadczenie i w tym znaczeniu, w jakim mówimy, że Bóg kogoś doświadczył.
 

Janusz St. Pasierb
ze wstępu do tomu ks. Jana Sochonia
Wita mnie lęk (1986)

 

  *   *   *

 
Poezja Jana Sochonia jest intelektualna jest intelektualna – przez filtr umysł chłonie wszystkimi zmysłami materię świata. Autor dzieli się z nami refleksją o rzeczywistości, w której wszystko we wszystkim się przegląda, która przesłonięta tajemnicami, domaga się miłosnego z nią dialogu, aby jej światło zabłysło w ciemnościach. Zewsząd dochodzą głosy, w które poeta wsłuchuje się, ale niejednorodna jest ich melodia. Cielesność bądź współbrzmi z duchowością albo ją pogrąża w niebycie, płomienna radość istnienia nagle gaśnie bólem i cierpieniem, pamięć żywo zachowuje urodę chwili, to znów zapada się w ich przelotności. Jesteśmy w świecie zadomowieni i jednocześnie obcy; pewni swego człowieczeństwa i jego powinności, to znów nieporadni, skuleni w strachu, otwarci na tajemnice, w których wyłania się prawda, i zarazem ślepi, zaplątani w zasłonach, przez które trzeba się przedzierać. Wewnątrz skłóconego z sobą świata, obejmującego i nas samych, płonie wszelako boskość, której epifanią jest miłość. Jan Sochoń tłumaczy sens umiłowania – daru w Bogu zakorzenionego, które wszystko rozświetla. Jest ono tyleż samo proste, co trudne. Boskość bowiem jest tak samo dana, jak i zadana, wszechobecna, jak i nieobecna. Wezwany przez Boga poeta rozmawia z Nim wprost tylko w chwilach szczególnych, bliskich iluminacji, ale to święto jest krótkie i szukać go trzeba od nowa nieustannie.
 

Stefan Morawski
frg. eseju będącego posłowiem do tomu ks. Jana Sochonia
Wszystkie zmysły miłości (1977)

 

 *   *   *

 
[Księdza Jana Sochonia] proste, nasycone uczuciami wiersze to naprawdę „daleki szept Pieśni nad Pieśniami”. Istnieje w nich nie tylko „ból inny”, ale też inny sposób wypowiedzi: obrazy poetyckie Sochonia najczęściej splecione są z bezpośrednim wyznaniem lirycznym. Właśnie tym osobistym charakterem liryki – religijnej i miłosnej zarazem – wyłamuje się poeta z tradycyjnego obszaru języka sakralnego.
 

Bożena Chrząstowska
frg. eseju „Wierzę sercem”. O poezji kapłańskiej,
„Religijne aspekty literatury polskiej XX wieku” (Lublin 1997)

 

 *   *   *

 
Dzisiaj trudno [ks. Jana Sochonia] złączyć z jakimkolwiek nurtem czy formacją literacką. Ma własny, rozpoznawalny ton liryczny i bardzo indywidualną poetykę. Ma też własny, skomplikowany – choć nie hermetyczny – świat poetycki. I trwały temat: niejednoznaczny, obrosły kulturową tradycją i nasycony wieloma emocjami. Ks. Jan Sochoń pisze o miłości. (…) Wiersze ks. Sochonia wydają się na mapie liryki kapłańskiej zjawiskiem niepospolitym i zastanawiającym. (…) Obok pochwały Boga jest tu pochwała materii. Obok wyznania wiary – wyznanie ludzkiej miłości. Obok tęsknoty do niebiańskiej światłości – żarliwe przywiązanie do bytu ziemskiego.(…) Dwa wymiary sztuki: etyczny i estetyczny, w twórczości autora „Ognia dobrej śmierci” istnieją bezkolizyjnie. Wiersz, emitujący przeżycie metafizyczne, nie przestaje być mową poetycką. Konwencje gatunkowe erotyku, dziennika intymnego i mikrotraktatu filozoficznego splatają się tu w jedną formę lirycznego zapisu-opisu bytowania człowieka w świecie ani nadmiernie groźnym, ani nadmiernie sielankowym. To trudny świat, nietrwały, każdego dnia inny – lecz przecież wart hymnicznej pochwały.
 

Anna Legeżyńska
Ogień śmierci, ogień miłości,
„Polonistyka” 2001 nr 8

 

*   *   *

 
Jan Sochoń wie, że warto czekać na wiersz, wypełnić tym oczekiwaniem długie godziny. Chce, by drogi, po jakich się porusza, nie prowadziły w nieznanym kierunku, a krajobrazy, jakie ogląda nabierały wyrazistości. Nie umie przechodzić obojętnie obok „drgającej gałęzi”, kiści bzu, cienia odbijającego się na ścianie czy twarzy wyłaniającej się z mroku. Pamięta „pierwszy gest odtrącenia”, anioły z nieodległego cmentarza, wiatr, który zawiał pośród drzew i trwożliwą czeluść nocy. Wciąż powraca do jasności, jaka go kiedyś poraziła, rodzinnego domu, Świętej Wody i chmur na wasilkowskim horyzoncie.
 

Marek Wittbrot
frg. posłowia do tomu Ogień dobrej śmierci (2001)

 

 *   *   *

 
Jan Sochoń zna wartość ludzkiego „tu i teraz”. W swoim nieustępliwym śledzeniu różnorakich odmian miłości jest z pewnością mistrzem. Miłość zmysłowa, synowska, braterska i ta najwyższa z odmian miłości – miłość Boga – utrzymują się wciąż w jego wierszach na poetyckim piedestale. Sposób, w jaki ten poeta wyraża własne metafizyczne niepokoje i nadzieje, znacząco go wyróżnia spośród piszących kapłanów i niekapłanów.
 

Adriana Szymańska
frg. rec. „Naiwne pytania”,
„Nowe Książki” 2001 nr 6

 

 *   *   *

 
Te na pierwszy rzut oka miłe, szczere, kryształowo przejrzyste wiersze z czasem odsłaniają swe inne oblicze: niepokojące, bezradne, „ciemne” i przerażone. I nie dziwimy się wtedy, że jeden ze swoich utworów „Wyjście” opatrzył poeta słowami Arystotelesa: „poezja jest bardziej filozoficzna i poważna niż historia”. (…) I pewnie dlatego, gdy na plan pierwszy wysuwają się zmierzch, noc, przemijanie, żal i strach, to jednocześnie pojawia się imperatyw dążenie do poszukiwania dróg ocalenia: w wartościach tu na ziemi i w Bogu.
 

Anna Bernat
frg rec. „Zawsze jest jakieś wyjście, o ile żyjemy poważnie”,
„Życie” 2005 nr 23

 

*   *   *

 
W bagażu podręcznym księdza Sochonia jest nie tylko własna poezja, jest postawa otwarcia „ku”, nacechowania miłością. Dowodzą tego piękne i szlachetnie proste „modlitwy”, w których życie, ciało, podziw, wdzięczność z zobaczenia rzeczy pięknych traktowane są jako DAR. Dar, który należy nie tylko dostrzec i odebrać, ale też właściwie przyjąć, wykorzystać, ale też zagospodarować. Fundamentalne pytanie tego świetnego tomu brzmi: Czy Pana Boga cieszy nasze życie? A ta poezja, oszczędna, nowoczesna, wzruszająca w szczególny sposób – to właśnie „słowa, które znaczą więcej”. Oto aktualna definicja liryki autorstwa księdza poety Jana Sochonia przedzierającego się przez dni i noce, minionego już, upalnego amerykańskiego sierpnia.
 

Krzysztof Lisowski
frg. rec. „W pełnym istnieniu”,
„Nowe Książki” 2005 nr 7

 

*   *   *

 
Poezja księdza Jana Sochonia to przykład liryki silnie osadzonej w tradycji literatury polskiej i światowej. Sochoń pisze prosto i jasno, jego wiersze są klarowne i czyste. To poezja kogoś pogodzonego z Bogiem, z naturą, ze światem. Po śmierci Jana Twardowskiego to właśnie ksiądz Jan Sochoń wydaje się pierwszym w zakonie polskich księży poetów.
 

Janusz Drzewucki
nota z katalogu Wydawnictwa „Więź” (2006)

 

*   *   *

 
Koloryt wierszy Sochonia jest pastelowy, wyraża spokój mężczyzny „pośród letniego przesilenia życia”, który już wiele doświadczył i przemyślał. Jest to jednak spokój zaniepokojony, w którym autor ujawnia swoje duchowe wnętrze i oczekuje, że czytelnicy jego wierszy odkryją w nich coś im wspólnego. Wierzy on w siłę poezji ujawniającej „więzi, które łączą ludzi”.
 

Julia Bartczak
frag. eseju „Koloryt niektórych wierszy Jana Sochonia”,
„Poezja dzisiaj” 2005 nr 40/41

 

*   *   *

 
Prostota, brak efekciarstwa, komunikatywność – to podstawowe wyróżniki wierszy ks. Sochonia. Choć poeta porusza się w kręgu problematyki religijnej, jest daleki od potocznych wyobrażeń o ortodoksji. Większość wierszy to świadectwo osobistej, zażyłej relacji z Bogiem i zadziwienia stworzonym przez Niego światem.
 

Juliusz Kurkiewicz
nota dotycząca tomu ks. Jana Sochonia „Intencje codzienne”,
zawarta w artykule „Poezja, Polska, parytet”,
„Gazeta Wyborcza”z  21 maja 2010 r.