Modlitwa do ciszy – wybór wierszy ks. Jana Sochonia

ks. Jan Sochoń w opublikowanym właśnie, a dokonanym przez Jarosława Jakubowskiego, wyborze wierszy, wnikliwie odnotowuje wszelkie stany, które przynosi codzien­ność. Większość jego utworów, jeśli nie wszystkie, w mniejszym lub więk­szym stopniu odnoszą się do jego osobistego postrzegania Boga i prawd wiary. Nie są to jednak poetyckie kazania, ale intymne zapiski, czynione dla lepszego rozpoznania siebie w świecie. Nazwałbym je bieżącymi pod­sumowaniami. Poeta nie wybiera tematów, jak to w przypadku żywego usposobienia, inspiracje pojawiają się właściwie nieustannie. Wszystko może być kanwą wiersza: samotna Wigilia, poranek przy lustrze, bezsenna noc, chwila zachwytu naturą, zmęczenie, z wszystkiego twórca czyni uży­tek. Zdaje relacje z poczucia mocy i poczucia słabości, za każdym razem pokładając ogromną ufność we wszechogarniającą Bożą miłość. Czytamy Jana Sochonia jako poetę, ale przecież wiemy, że nie mam do czynienia z katolickim księdzem. On nam tej perspektywy nie narzuca, kapłaństwo jest bowiem zwyczajną-niezwyczajną treścią jego życia, a więc również jego twórczości. Niekiedy jednak obserwujemy u poety wewnętrzne napięcia pomiędzy tymi dwoma żywiołami. „Są sprawy ważniejsze/od poezji: żywot dobry i prosty,/byśmy mogli przyjąć Jezusa,/od kiedy powiła Go Maryja,/dla nas i całego świata” – pisze w wierszu „Powrót z wykładu o Miłoszu”. Nie zapominając, że pisze to poeta (bo w końcu pisze wiersz) czujemy jednocześnie, że poeta ustę­puje miejsca księdzu. Nie szukajmy u Sochonia dramatycznych, a przez to atrakcyjnych marketingowo opisów niewiary, beznadziei i niemiłości. Nie szukajmy nie dlatego, że tego tu nie ma, tylko dlatego, że poeta pisze o tym wszystkim z pozycji życzliwego i zatroskanego obserwatora, z po­zycji człowieka modlącego się za siebie i za innych ludzi. W tym – podsta­wowym – sensie można powiedzieć, że jest to poezja pisana na klęczkach. Już samo to określenie nabrało współcześnie pejoratywnego zabarwienia. Człowiek współczesny w klękaniu widzi symbol poniżenia, a przecież nie o poniżenie tu chodzi, tylko o akt pokory, ufności, zawierzenia. Wszystkie te pojęcia zostały w jakiś sposób skompromitowane, poddane obróbce w poprawnościowej maszynce. Czytamy księdza Sochonia w szczególnym czasie – doniesień medial­nych o kryzysie Kościoła, który jest faktem, ataków na kapłanów i ludzi wierzących. Te wiersze są odtrutką na smutek i lęk. Poeta prowadzi nie­ustanny dialog z Bogiem i ze sobą. Rozważa tajemnice miłości. (z posłowia Jarosława Jakubowskiego)

ks. Jan Sochoń, „Modlitwa do ciszy” (rok wydania:2019); Galeria Autorska